PRZYSTĄP DO KLUBU Propagatorów Lip Późno Kwitnących (3/2011)

Marian Modelski

Tak się złożyło, że zostałem samozwańczym prezesem Klubu rozpowszechniającego najcenniejsze dla pszczelarstwa lipy późno kwitnące. Uważam, że członkami tego nieformalnego Klubu są wszyscy, którzy do rozpowszechniania tych lip się przyczyniają, a więc w pierwszym rzędzie redakcje czasopism pszczelarskich, które udostępniły mi swoje łamy w celu zamieszczenia artykułów informujących o tych szczególnych lipach i możliwości zaopatrzenia się u mnie w materiał zarodowy i instrukcję obchodzenia się z lipami, aby dochować się kwitnących i nektarujących drzewek.

Prowadzona przeze mnie akcja byłaby niemożliwa, gdyby nie było możliwości zamieszczenia informacji na łamach „Pszczelarstwa”, „Przeglądu Pszczelarskiego” oraz „Pszczelarza Polskiego” i gdyby nie było pszczelarzy, którzy odpowiednio zagospodarowali i otoczyli opieką otrzymany materiał zarodowy. Niech im wszystkim w całej Polsce rośnie kwitnący pomnik lipowy, nie lipny - z martwego kamienia, ale żywy. Za to wszystko składam serdeczne dzięki.

Po kilku latach w różnych zakątkach Polski japońskie lipki i ich krewniaczki obficie zakwitną i będą nektarowały. W ten sposób opiekujący się nimi pszczelarze poznają ich walory i będą mieć pod ręką materiał do dalszego ich rozpowszechniania. To, czego nie zrobią dla nas jacyś faktyczni czy mityczni oni, dokonujemy my sami. Przy okazji dodam, że generatywne (z nasion) córki lip japońskich powtarzają przynajmniej w następnym pokoleniu pszczelarskie walory egzemplarzy macierzystych. Jak będzie spisywać się ich wnuczka, dowiem się po kilku latach, bo ma dopiero 2 lata.

W bieżącym sezonie - od kwietnia 2011 roku - dysponuję około 100-120 sadzonkami lipy J1 (tej najwydajniejszej) oraz zadołowanymi w celu stratyfikacji kiełkującymi (w kwietniu) nasionami lip J1 i wonnej (insularis). W kwietniu ubiegłego roku wysłałem 128 przesyłek z materiałem zarodowym. W bieżącym sezonie zamierzam wszystko robić zgodnie z wypróbowaną dotychczas procedurą. Pszczelarze powinni napisać do mnie list zawierający dane dotyczące nazwiska, adresu, numeru telefonu, wieku, liczby pni w pasiece, wykształcenia, umiejętności szczepienia czy sadzenia drzew miododajnych, liczby i rodzaju materiału, który sobie życzą. Do listu dołączyć trzeba 10 zł na pokrycie kosztów opakowania i przesyłki. Taka suma nie jest dostatecznie wysoka, aby mogła nęcić jakieś osoby stykające się z przesyłką, a sposób wysłania oszczędzi wysyłającemu i odbiorcy dodatkowego zaangażowania. Przesyłający więcej niż 10 zł nie zapewni sobie większej liczby przesyłanego materiału zarodowego, bo muszę przecież wywiązać się ze zobowiązań w stosunku do pozostałych, a wysyłam wszystkim, nawet tym, którzy nie załączyli 10 zł. Moją zasadą jest, aby do dnia 1 kwietnia zebrać zamówienia. Po 1 kwietnia wysyłam materiał. Liczba wysyłanego materiału zależy od zamówień i zapasu, jakim dysponuję.

 

Dotąd udawało mi się, jak sądzę, wywiązywać się ze zobowiązań, choć nie obeszło się bez pewnych mankamentów i pomyłek. Mogłem coś przeoczyć, mogło coś się stać z zamówieniem lub przesyłką w drodze do odbiorcy. Po reakcjach telefonicznych lub listownych mogę sądzić, że były to sporadyczne przypadki.

Zacząłem już drugi rok po osiemdziesiątce i nie mam nikogo, kto byłby wprowadzony w arkana produkcji i dystrybucji lip zarodowych, zatem przepraszam za ewentualne nie wywiązanie się z podjętych zobowiązań. Zdarzyć się może, że przesłane zamówienie wraz z opłatą zostanie bez reakcji. Mam jednak nadzieję, że to nie nastąpi.

Nie jestem w stanie odpowiadać na zapytania piszących listy. Bywało, że wysyłałem w przesyłkach coś w rodzaju instrukcji, jak postępować z materiałem przesłanym. Może uda mi się uruchomić internetową informację w tej dziedzinie, ale za nic nie ręczę, bo nie jestem w tej dziedzinie kompetentny.

Do materiału zarodowego, którym dysponuję zdołałem dotrzeć głównie za sprawą śp. dr. Mieczysława Lipińskiego - wielkiego propagatora polepszania pożytków pszczelich. Dr Lipiński poinformował mnie o istnieniu zespołu cennych lip w Warszawie, naprzeciwko elektrowni na Siekierkach, bowiem z tego miejsca pochodzą najwydajniejsze, sprawdzone u mnie kultywary. Warszawskie tiliaretum znajdowałem kiedyś przed ponad 30 laty w zaniedbaniu wśród śmieci i drutów kolczastych. Wiem, że lipy te istniały jeszcze w podobnie, opłakanym stanie w roku ubiegłym, ale nikt chyba z posiadających nad nimi władzę nie zna ich szczególnych walorów i mogą niestety zniknąć bez śladu, dlatego apeluję do Warszawskiego Klubu Dyskusyjnego Pszczelarzy o wzięcie tego pod uwagę.

Marian Modelski ul. Kościuszki 38, 39-220 Pilzno

„Pszczelarstwo” - wiedza i doświadczenie.
Zrób z tego pożytek!

 ZAMÓW PRENUMERATĘ