Vigor z niezwykłym wigorem (01/2005)
Jacek Jaroń
Matki Vigor coraz bardziej zadomawiają się w naszych pasiekach. Jednak nie wszyscy znają zalety tych pszczół. Jedni kupują pszczoły Vigor ze zwykłej ciekawości, inni poznali je wcześniej i chcą zastąpić nimi dotychczasowe pszczoły. W pasiece testuję Vigor od 3 lat i coraz bardziej jestem przekonany, że ta linia krainki powinna być w każdej pasiece, choćby w kilku ulach jako swoista służba medyczna w walce z chorobami czerwiu
Wyłączność na sprzedaż pszczół linii Vigor w Polsce ma „Sądecki Bartnik” ze Stróż. W pasiece w centrum kraju przy gospodarce ekstensywnej w ulach warszawskich zwykłych pszczoły Vigor w niekorzystnym dla pszczelarzy 2004 r. dały średnio 28 litrów miodu, a inne linie - zaledwie 7-17 litrów.
Kolebką pszczół Vigor jest Zubří ulokowane wśród malowniczych gór, około 100 km od Cieszyna, nam bardziej znanych z dobranocek z rozbójnikiem Rumcajsem z pobliskiego Jičina. W ubiegłym roku odwiedziłem to miejsce. Do pasieki dotarłem wcześnie, o godz. 9.00. Stojąc przy bramie prowadzącej do pasieki podziwiałem drewniane ule korpusowe podobne do Langstrotha. Ustawione były one w piramidy po 5-6 korpusów. Mimo wczesnej pory, ruch przed ulami był taki, jak u nas w czasie rójki (fot. 1).
Początkowo byłem przekonany, że jestem świadkiem rojenia się pszczół, ale trwało to zbyt długo, więc nie mogła być to rójka. Po dokładniejszej obserwacji stwierdziłem, że był to oblot młodych pszczół. Niebawem przywitał nas gospodarz inż. Květoslav Čermák, który z wielkim oddaniem pracuje w Zubří - filii Instytutu Pszczelarskiego w Dol. Poza 2 miesiącami sezonu pszczelarskiego, kiedy ma pomocnika, przez resztę roku pracuje sam.
Warunki klimatyczne i pożytkowe okolic Zubří są bardzo zbliżone do naszych podgórskich. Sezon pszczelarski trwa od połowy kwietnia do końca sierpnia. Czasami pojawia się spadź. Pod opieką K. Čermáka jest około 100 uli zlokalizowanych w trzech pasiekach wyposażonych w jednościenne wielokorpusowe ule typu Optimal. W korpusie mieści się 11 ramek o długości 420 mm i wysokości 170 mm. W ulu tym możliwa jest zabudowa ciepła i zimna. Wszystkie ramki są jednakowe (bez poszerzanych na miód). Ul z pszczołami o normalnej sile jest zestawiany z 5-6 korpusów (fot. 2). Zdziwił mnie brak jakiegokolwiek ograniczania matek w czerwieniu. Bardzo silne rodziny faktycznie zjadają więcej miodu, ale też więcej dają pszczelarzowi. Pszczoły Vigor samoograniczają matkę w czerwieniu i miodem spychają na niższe kondygnacje ula, same więc określają siłę rodziny. Według Čermáka w sezonie w ulu powinny wymienić się cztery pokolenia pszczół, a chore osobniki paść poza ulem. Sztucznie przedłużane życie pszczół na skutek np. wprowadzenia izolatorów sprawia, że chore lub zarażone osobniki długo żyją i zakażają zdrowe. Pisząc te słowa miałem obawy i wątpliwościami podzieliłem się z prof. Aleksandrą Hartwig z SGGW. Pani profesor rozwiała moje wątpliwości i utwierdziła w słuszności postępowania K. Čermáka.
Ostry górski klimat, jednościenne ule i potężne rodziny (fot. 3) wymagają przeznaczenia 20 kg cukru na jedną rodzinę. Termin karmienia jest podobny jak w Polsce i powinien być zakończony do końca sierpnia. Rodziny pszczele linii Vigor powininny zimować jako rodziny silne, ponieważ podczas zimowli sporo pszczół nie dożywa wiosny i znajdzie się w zimowym osypie. Wiosną nawet znacznie słabsza rodzina błyskawicznie osiąga ogromną siłę, a trzymana w zbyt małych ulach może się nawet roić. Tak szybki rozwój sprawia, że pszczoły tej linii nadają się do wykorzystania wczesnych pożytków, a długotrwałe czerwienie matek sprawia, że równie dobrze radzą sobie z późną spadzią.
15 lat pracy hodowlanej
Vigor w obecnej postaci jest efektem wielu lat żmudnej pracy hodowlanej. Mądra polityka decydentów i kierownictwa z Instytutu w Dol pozwoliły K. Čermákowi na samodzielną pracę naukowo-doświadczalną. Przyjęto, że Vigor miał być pszczołą dbającą o zdrowotność i czystość w ulu, a pozostałe walory - poprawiane stopniowo. Obecny Vigor jest bliski doskonałości. Matki są w stanie stworzyć bardzo silne rodziny, a wiosenny rozwój jest niezwykle szybki, co przy obszernych ulach pozwala na unikniecie rójek i uzyskać zadowalający zbiór miodu. Poprawiono również łagodność tych pszczół, chociaż nie należały one do złośliwych.
Pasieki obsługiwane przez K. Čermáka są głównie nastawione na pracę naukowo-badawczą i dlatego w ciągu roku, produkowanych jest tylko około 200-300 matek inseminowanych, niewiele matek nieunasienionych oraz unasienioanych na pasieczysku. Wychów jest prowadzony standardowo z przekładaniem larw do plastikowych miseczek (fot. 4).
Przy ogromnej sile rodzin na wychów matek odbywa się w obecności matki w rodzinie oddzielonej kratą na niższych korpusach. Służy do tego metalowa krata odgrodowa widoczna na (fot. 5). Na tym samym zdjęciu tym widoczna jest dennica, na której leży krata. Dennica jest niewiele niższa od korpusu i w celu uniemożliwienia pszczołom odciągania dzikiej zabudowy w głąb dennicy pszczoły trafiają na ażurową drewnianą podłogę, pod którą jest metalowa siatka, a pod nią rodzaj szuflady na fot. widocznej jako biała płaszczyzna. Taka konstrukcja pozwala na określenie liczby pasożytów Varroa spadłych po leczeniu rodziny oraz po zimowli. Jedna boczna ściana dennicy jest ruchoma i można ją wyjąć, co pozwala na wgląd do rodziny pszczelej od dołu oraz założenie poławiacza pyłku.
Nowatorskim rozwiązaniem, będącym w fazie testowania, jest przegonka o nieznanej nam konstrukcji (fot. 6). Na ramkach kładziemy plastikowy talerzyk z wyprofilowanymi kanalikami i na nim płytę z otworem pośrodku (fot. 7).
Pszczoły wędrują przez przegonkę w dół i już nie wracają do górnych kondygnacji, a ramki z miodem pozostają dla pszczelarza.
Wyposażenie pracowni inż. K. Čermáka jest skromne. Jest tam typowa cieplarka (fot. 8) i aparat do inseminacji - zmodyfikowany pierwowzór aparatu Veselego (fot. 9 i 10) ze zmienioną konstrukcją haków i ich mocowaniem oraz budową bloczka do mocowania matki oraz innym technicznym rozwiązaniem bloczka strzykawkowego oraz samej strzykawki.
Matki przed inseminacją i po inseminacji przenoszone są do styropianowych ulików, w których pszczoły dbają o ich kondycję (fot.11). Wyloty ulików są zakratowane, a matki mają przycinane jedno skrzydełko, co uniemożliwia im lot. (Uliki ustawione na metalowej konstrukcji na pewnej wysokości pozwalają wygodnie pracować. Aby uniknąć błądzenia pszczół,wyloty skierowane są w różne strony, a uliki są wielobarwne.
Na fot. 13 widoczne są odbudowane plasterki oraz snozy gotowe do wstawienia do ulika. Paski winiduru (zdjęcie) ograniczają rozbudowę plasterków na boki i zapobiegają przyklejaniu ich do ścian ulika oraz usztywniają plasterki zapobiegając wyłamywaniu ich podczas manipulacji.
Na fot. 14 i 15 widać, że podczas pracy plasterki położone na uliku są na odpowiedniej wysokości, leżą stabilnie i bez trudu jesteśmy w stanie chwytać matkę i towarzyszące pszczoły.
Trochę ciekawostek i nieco zazdrości (cudze chwalicie, bo swoje znacie)
Zwiedzając pracownię pasieczną dostrzegłem foliowe worki, a w otwartym - ciasto miodowo-cukrowe. Okazuje się, że to Instytut w Dol produkuje taki pokarm i wysyła do swoich placówek, aby nie odrywać pszczelarzy od prac hodowlanych.
Cukier na zazimowanie pszczół pszczelarze kupują po cenach hurtowych. Na ten cel otrzymują po 180 CK na każdą rodzinę pszczelą. Hodowcy matek mają dotacje 220 CK, ale przy produkcji przewyższającej 100 matek inseminowanych i unasienianych z wolnego lotu.
Czeskie władze państwowe i związkowe wykazują wysoką dbałość o pszczoły i pszczelarzy. Ich działania są planowe i długofalowe, zmierzają do podniesienia poziomu wiedzy pszczelarzy i polepszenia pogłowia oraz zdrowotności pszczół. W tym celu zostały wprowadzone i są egzekwowane rygorystyczne przepisy sanitarno-weterynaryjne. Aby zachęcić pszczelarzy do używaniastosowania kwasu mrówkowego do zwalczania warrozy wprowadzono dotacje do zakupu tego środka. Bardzo rozsądnie rozwiązano problem samokształcenia pszczelarzy. Część dotacji, którą pszczelarze otrzymują, jest przeznaczona na zakup czasopisma fachowego, badanie pszczół, składki organizacyjne. Część składki przeznacz się na fundusz wzajemnej pomocy. To tylko kilka przykładów przemyślanego działania z korzyścią dla kraju i pszczelarzy. W Czechach nikt bowiem nie kupuje cukrowni lub w mediach nie dyskredytuje własnego miodu, bo jakiś importer wprowadził do obrotu miód z niedozwolonymi dodatkami, zamiast przeprowadzić kontrole i postąpić zgodnie z przepisami. Może warto byłoby skorzystać ze sprawdzonych doświadczeń naszych południowych sąsiadów? Może więc znajdzie się jakiś regionalny związek lub inna pszczelarska organizacja, która zaprosi do Polski inż. Květoslava Čermáka na wykład. Moim zdaniem, warto.