Wieści ze świata

Gabriela Wilczyńska

 

W tym roku miodarki pszczelarzy w Górnej Austrii pracowały na pełnych obrotach. Wysokie plony (dzienne przybytki do 5 kg) odnotowali szczególnie właściciele pasiek w pobliżu upraw rzepaku. Ze względu na korzystne temperatury (20-25°C) oraz stosunkowo dużą wilgotność powietrza w kwietniu i maju, nektarowanie roślin utrzymywało się na optymalnym poziomie. 

Oprócz  Górnej Austrii najbardziej popularne rejony pszczelarskie to Dolna Austria i Styria. Rośnie liczba właścicieli pasiek. W roku 2021 było ich ponad 33 tys. Łącznie pod opieką mają ok. 456 tys. rodzin pszczelich, które zapewniają zapylanie roślin dziko rosnących i uprawnych. 

 

Niewielu z pasieczników zajmuje się tą dziedziną rolnictwa profesjonalnie. Zawodowców, którzy trzymają ponad 150 rodzin pszczelich, jest w Austrii ok. 1 proc. Dla pozostałych, prawie 99 proc., chów pszczół jest pasją lub zajęciem dodatkowym. Z badań wynika, że rodzin pszczelich przybywa także w pasiekach amatorskich. Tylko ok. 9 proc. pszczół nie przetrwało zimy 21/22.

Rośnie również produkcja miodu. W roku 2020/2021 w Austrii zebrano ponad 4 tys. t nektaru. Krajowa produkcja pokrywa ok. 44 proc. zapotrzebowania Austriaków. Statystyczny mieszkaniec kraju zjada rocznie ok. kilograma miodu, a rodzina pszczela produkuje go rocznie 20-25 kg. Resztę złocistego produktu trzeba importować. W 2018 roku Austria sprowadziła ok. 8 tys. t miodu, z czego tylko 69 t pochodziło z Chin. Znacznie więcej, bo 2,7 tys. t, zaimportowano z Ameryki Południowej (Argentyna, Chile). 

W przysłowiowej beczce miodu jest też łyżka dziegciu. Okazuje się, że na półkach lokalnych supermarketów znajdziemy głównie miód importowany (prawie 70 proc.), przy czym 90 proc. z nich stanowią miody mieszane. Zdaniem Wernera Brugnera, dyrektora Styryjskiej Izby Rolniczej, „mieszanki” są najczęściej miksem miodów z Rumunii, Urugwaju, Brazylii i Argentyny, co określa się enigmatycznie jako „mieszankę miodów z krajów UE i krajów spoza UE”. Nie podaje się kraju pochodzenia, często nie można tego także sprawdzić. Izba domaga się zatem rzetelności ze strony producentów, a także umieszczenia na etykiecie informacji na temat kraju pochodzenia miodu. 

Takiego ryzyka nie ma w przypadku pszczelarzy lokalnych, którzy podają na etykiecie wszystkie potrzebne dane. Z tego powodu eksperci zalecają bezpośredni zakup miodu od pszczelarza. Oznacza to również wyeliminowanie niepotrzebnego, trwającego często kilkanaście dni transportu, co w sytuacji niedotrzymania warunków przechowywania miodu, odbija się na jego jakości. Coraz częściej zdarza się, że zanim słoik miodu trafi na stół konsumenta, musi pokonać ponad 30 tys. km. 

Źródło: https://www.bienenzentrum.at/aktuelle-bilanz-rund-456-000-bienenvoelker-in-oesterreich-9-bienenstoecke-am-dach-des-landwirtschaftsministeriums+2400+1006210+1000230+1029

ŻĄDŁO SUSZY

Tego roku w Afryce Północnej odnotowano dramatyczne nasilenie zjawiska masowego wymierania owadów zapylających. Klęska dotknęła również Inzerki, marokańską osadę, gdzie znajduje się najstarsza i największa na świecie konstrukcja, nazywana zbiorowym ulem. Historia tej budowli sięga połowy XIX wieku (1850 rok). Znajdziemy ją u stóp wzgórza, w samym sercu Rezerwatu Biosfery Gaju Arganowego (Arganeraie), terenu chronionego przez UNESCO, o powierzchni 2,5 mln ha, położonego ok. 415 km na południowy zachód od stolicy Maroka, Rabatu. 

Spektakularna pięciokondygnacyjna konstrukcja, wpisana na listę dziedzictwa narodowego kraju, składa się z długich rzędów małych, położonych szeregowo cel, zbudowanych z palików. W środku każdej z nich znajduje się cylindryczny wiklinowy ul. Dach budowli pokrywa mieszanka ziemi i krowiego łajna. Niedawno okazało się, że niektóre partie budowli zagrożone są zawaleniem. Dla mieszkańców osady byłaby to katastrofa ekologiczna i ekonomiczna, dla ludzkości również utrata części dziedzictwa kultury. 

Hassan Benalayat, jeden z marokańskich naukowców, twierdzi, że na stanie zabytkowej konstrukcji zaważyły nie tylko zmiany klimatyczne, ale także exodus ludności ze wsi do miasta, co ma związek z rozwojem nowoczesnego rolnictwa. Jeszcze 10 lat temu w Inzerki pszczelarstwem zajmowało się 80 rodzin, dziś zostało ich tylko 20. W ciągu zaledwie dwóch miesięcy, z powodu dotkliwej suszy, pszczlarze stracili prawie jedną trzecią rodzin. Mohamed Choudani, lokalny pszczelarz i zarazem członek marokańskiego związku pszczelarzy, musiał się pogodzić ze śmiercią 40 rojów. Mimo że – jak twierdzi - sytuacja jest krytyczna, nie zamierza się poddawać. Dla wielu pszczelarzy utrzymanie tego wyjątkowego dziedzictwa jest i potrzebą, i koniecznością. „Naszym celem jest nie tylko produkcja miodu, ale także ochrona uli i zyskanie pewności, że pszczoły przetrwają do lepszych czasów” – mówi Choudan

 Pasieka w marokańskiej osadzie Inzerki: pięciokondygnacyjna konstrukcja z drewnianych palików w stóp wzgórza w sercu Rezerwatu Biosfery Gaju Arganowego

Eksperci na całym świecie są zgodni, że nagłe masowe wymieranie pszczół ma związek z dewastacją przyrody i powszechnym stosowaniem pestycydów. Władze Maroka twierdzą jednak, że główną przyczyną tegorocznej tragedii jest susza, największa od 40 lat, która doszczętnie zniszczyła uprawy, pozbawiając pszczoły źródła pokarmu. Tak wynika z badań przeprowadzonych przez Krajowe Biuro Bezpieczeństwa Żywności Maroka, które jednoznacznie wykluczyło chorobę jako przyczynę upadku pszczół. W obliczu takiej skali kryzysu rząd marokański wydał na pomoc pszczelarzom 13 mln dolarów. 

Antonin Adam, francuski pszczelarz i naukowiec, który badał pszczoły w południowo-zachodnim Maroku, jako przyczynę tragicznego osypu, oprócz suszy, wymienia także: wzrost podatności pszczół na choroby, pszczelarstwo wędrowne, intensyfikację rolnictwa oraz, charakterystyczną dla wielu pszczelarzy, chęć zwiększenia produkcji miodu za wszelką cenę. Diagnoza Adama znajduje potwierdzenie również w danych marokańskiego ministerstwa rolnictwa. Okazuje się, że w ciągu dekady produkcja miodu wzrosła o 69 proc. (z 4,7 t w roku 2009 do niemal 8 t w 2019 roku), generując ponad 100 mln euro przychodów.

Mohamed Choudani, twierdzi, że kryzys dotknął populacji pszczół w całym kraju, mimo że w stosunku do 2009 roku o 60 proc. wzrosła tam liczba uli: w 2021 było ich w Maroku ponad 91 tys. Od sierpnia ubiegłego roku tylko w środkowej części Maroka upadło 100 tys. rodzin. Aby przeciwdziałać tragiczniej tendencji, pszczelarze postanowili połączyć siły. Zdecydowano o sadzeniu roślin, w tym ziół, które dobrze znoszą gorące i suche powietrze. W wielu przypadkach skutki suszy są jednak nieodwracalne. Niektórzy pszczelarze nie byli w stanie poradzić sobie ze startami i musieli zrezygnować z pszczelarzenia.  

 

„Pszczelarstwo” - wiedza i doświadczenie.
Zrób z tego pożytek!

 ZAMÓW PRENUMERATĘ