Marian Modelski
Szerszenie w pasiece
Ostatnio spotkałem się z informacją, że w Europie szerzy się populacja szerszenia azjatyckiego. Uznałem, że przy tej okazji warto poinformować o moich wieloletnich spostrzeżeniach dotyczących naszego, europejskiego szerszenia (Vespa crabo) i jego relacji z naszymi pszczołami.
Rokrocznie spotykam od ponad 60 lat szerszenie zakładające gniazda w pustych ulach lub częściach uli niezajętych przez pszczoły. Zabijam piękne, okazałe matki szerszenia budujące zaczątki gniazd, choć w duszy wydaje mi się to barbarzyństwem.
W internetowej Wikipedii wyczytałem, że nasze szerszenie mogą pełnić pożyteczną rolę, ale zjadają również pszczoły. Natomiast o azjatyckim szerszeniu jest notatka, że jest to „typowy drapieżnik pszczół"
Raz tylko zdarzyło mi się przeoczyć, że szerszenie w pustym ulu dochowały się kilkudziesięciu lotnych osobników. Zlikwidowałem je wkrótce. Nie zauważyłem wówczas, aby porywały pszczoły. Kiedy któryś z nich pojawił się na desce wylotowej, pszczoły w pobliżu wpadały w paniczny popłoch i nie próbowały bronić gniazda.
Godna bacznej uwagi jest jednak dłuższa obserwacja szerszeni. Ponad 60 lat temu, kiedy jeszcze pasiekę w zasadzie prowadził mój ojciec, zaobserwowaliśmy, że szerszenie napadały na ciężkie, powracające z nektarem do uli pszczoły i porywały je w powietrzu, zanim zdołały wylądować na desce wylotowej. Trzymając pszczoły nogami, jak jastrzębie, odlatywały do swego gniazda. Wkrótce zorientowaliśmy się, że gniazdo mieściło się pod strzechą, na strychu niezamieszkanego już domu. Co to było za gniazdo, wielkości bani o średnicy ponad 60 cm. Dorosłe szerszenie złociły się, zataczając szerokie koliska obok gniazda. Nikt w okolicy nie spotkał nigdy tak olbrzymiego gniazda szerszeni. Po wytruciu szerszeni popularnym wówczas azotoksem, trudno było gniazdo umieścić w dużej opałce.
Dlaczego i z gniazdem, i z szerszeniami, i z ich relacjami z pszczołami było wtedy tak jakoś inaczej niż zazwyczaj?
Bezpieczne i wygodne gniazdo szerszenie założyły w idealnym miejscu, nie więcej niż 10 m od uli. Bez trudu dłuższych lotów mogły wykarmić larwy znakomitym pożywieniem składającym się i z nektaru, i z przeżutych pszczół. Nie wiem, czy szerszenie przekazują sobie informacje dotyczące źródła pożytku, jak czynią to pszczoły. Nawet bez tej umiejętności, łatwo było każdemu wylatującemu z gniazda szerszeniowi zauważyć smaczny kąsek tuż przed „nosem". W tej sytuacji szerszenie wyspecjalizowały się wręcz w polowaniu na pszczoły. W podobnych okolicznościach mogą stać się one groźnymi łowcami.