Rośliny miododajne
Moderator: krzysglo
Rośliny miododajne
Witam !
Pochodzę z podkarpacia a dokładnie z okolic Stalowei Woli.Ostatnio mąż pracuje za granicą a ja z konieczności musiałam zająć się pasieką (10 rodzin ).Chciałam się dowiedziedź jakie rośliny najbardziej są miododajne a zwłaszca krzewy i drzewa ?
Pochodzę z podkarpacia a dokładnie z okolic Stalowei Woli.Ostatnio mąż pracuje za granicą a ja z konieczności musiałam zająć się pasieką (10 rodzin ).Chciałam się dowiedziedź jakie rośliny najbardziej są miododajne a zwłaszca krzewy i drzewa ?
rośliny miododajne
Polecam www.pożytki.pl - są dokładne opisy wielu roślin, a nawet możliwość kupna
To prawda. Sens i wyniki polepszania pszczelich pastwisk mamy wtedy, kiedy areał jest duży. Niewielkie nasadzenia mogą nawet nie zainteresować pszczół. Należy też liczyć, że wydajność miodowa jest niższa niż 50% tego co podaje literatura (warunki klimatyczno glebowe) i pomniejszona o około 2/3 z uwagi na owady konkurencyjne. Wszelkie nasadzenia powinny być dokonywane nie przez kilku zapaleńców, ale wspólnie z samorządami terytorialnymi i organizacjami pszczelarskimi. Tak było kiedyś.
Może tak a może nie. Jak posadzisz drzewo lub krzak to pożytek dla pszczół będzie większy o to drzewo lub krzak, niezależnie czy z tego konkretnego drzewa lub krzaku będą zbierały pszczoły czy trzmieleavico pisze:Moim skromnym zdaniem, nie ma sensu bawić się w polepszanie pszczelego pastwiska i kilka drzew, czy krzewów. To nie ma racji bytu
To, co napisałeś polega na prawdzie, ale nie jest prawdziwe w sensie meritum, czyli polepszania pszczelego pastwiska. Pszczelarze doskonale wiedzą, że pszczoły są "wierne" jednemu gatunkowi roślin, nawet wtedy, gdy na drodze ich lotu znajduje się grupa roślin bardziej bogatych w nektar niż te, do których lecą. Aby konkretne rośliny znalazły się w zainteresowaniu pszczół, musi być ich dostatecznie dużo.
Trochę wypaczyłeś sens mojej wypowiedzi, bo generalnie należy żyć w zgodzie z ekologia i powiększać ilość sadzonych roślin, bo jest to korzystne dla całego ekosystemu. Jednak sadzenie niewielkich ilości różnorodnych roślin niewiele ma wspólnego z faktycznym polepszaniem pszczelego pastwiska.
Chcąc działać skutecznie i celowo należy dać pszczołom pastwisko, a nie małą próbkę do poznania smaku nektaru. Oprócz tego dochodzi właściwa kultura rolna gleby, nawożenie, nawadnianie itp. Inaczej ilość nektaru spada i pastwisko przypomina jałowy ugór.
Trochę wypaczyłeś sens mojej wypowiedzi, bo generalnie należy żyć w zgodzie z ekologia i powiększać ilość sadzonych roślin, bo jest to korzystne dla całego ekosystemu. Jednak sadzenie niewielkich ilości różnorodnych roślin niewiele ma wspólnego z faktycznym polepszaniem pszczelego pastwiska.
Chcąc działać skutecznie i celowo należy dać pszczołom pastwisko, a nie małą próbkę do poznania smaku nektaru. Oprócz tego dochodzi właściwa kultura rolna gleby, nawożenie, nawadnianie itp. Inaczej ilość nektaru spada i pastwisko przypomina jałowy ugór.
Jeśli by tak nasi przodkowie myśleli jak Ty to piszesz , to dziś nasze pszczoły nie miały wiele co do roboty .wydajność z ula nie wyniosłaby średnio 20 kg z rodziny .avico pisze:Moim skromnym zdaniem, nie ma sensu bawić się w polepszanie pszczelego pastwiska i kilka drzew, czy krzewów. To nie ma racji bytu, Sens istniej w zasiewie np., facelii na areale co najmniej 0,5 ha.
Każde pojedyncze drzewo ,każdy najmniejszy krzew przyczynia się do podniesienia wydajności miodowej.
avico pisze:Pszczelarze doskonale wiedzą, że pszczoły są "wierne" jednemu gatunkowi roślin, nawet wtedy, gdy na drodze ich lotu znajduje się grupa roślin bardziej bogatych w nektar niż te, do których lecą. Aby konkretne rośliny znalazły się w zainteresowaniu pszczół, musi być ich dostatecznie dużo.
Ale na tę niewielką grupę roślin przyjdą trzmiele i muchówki z którymi musiały by konkurować pszczoły na roślinach którym są "wierne" czyli wzrasta ilość dostępnego dla pszczół nektaru
Teoretycznie – tak. Tylko jak praktycznie wytłumaczyć owadom konkurencyjnym, ze mają iść po nektar na inne nasze zasiewy, a nie na uprawy przeznaczone dla pszczół. Mimo mnogości roślin miododajnych, zawsze i wszędzie będą ze sobą konkurowały pszczoły miodne i cała reszta.
W dalszym ciągu uciekamy od głównej treści – polepszanie pastwisk pszczelich. Przecież nam nie chodzi o dokarmianie innych owadów, tylko o uzyskanie miodu towarowego.
Jeżeli dogadamy się z leśniczym i zasadzimy hektar lasu lipowo-akacjowego, to z czasem uzyskamy zapłatę za naszą pracę. Jeżeli posadzimy kilka drzew, też z nich pewnie coś pszczoły zbiorą, ale przy dodatnim bilansie i tak będziemy mieli wielokwiat. Podobnie siejąc facelię lub grykę na poboczach dróg nie zbierzemy z niej miodu, tak jakbyśmy zasieli większy obszar.
Niewątpliwie ładnie brzmi hasło o polepszaniu pastwisk pszczelich, lecz pamiętam lata `70, kiedy do kół pszczelarzy przywożono całe przyczepy drzew i krzewów miododajnych. Minęło 30 lat i jakoś poprawy pożytków nie widać. Kiedy namówię sąsiada by obsiał 2ha mieszanką roślin miododajnych jako zielonym nawozem i później gorczycę jako poplon, też pod zaoranie przed siewem oziminy, to obaj mamy wymierny efekt. Cała zaś reszta przypomina degustację próbki pokarmu, a nie obfity obiad.
W dalszym ciągu uciekamy od głównej treści – polepszanie pastwisk pszczelich. Przecież nam nie chodzi o dokarmianie innych owadów, tylko o uzyskanie miodu towarowego.
Jeżeli dogadamy się z leśniczym i zasadzimy hektar lasu lipowo-akacjowego, to z czasem uzyskamy zapłatę za naszą pracę. Jeżeli posadzimy kilka drzew, też z nich pewnie coś pszczoły zbiorą, ale przy dodatnim bilansie i tak będziemy mieli wielokwiat. Podobnie siejąc facelię lub grykę na poboczach dróg nie zbierzemy z niej miodu, tak jakbyśmy zasieli większy obszar.
Niewątpliwie ładnie brzmi hasło o polepszaniu pastwisk pszczelich, lecz pamiętam lata `70, kiedy do kół pszczelarzy przywożono całe przyczepy drzew i krzewów miododajnych. Minęło 30 lat i jakoś poprawy pożytków nie widać. Kiedy namówię sąsiada by obsiał 2ha mieszanką roślin miododajnych jako zielonym nawozem i później gorczycę jako poplon, też pod zaoranie przed siewem oziminy, to obaj mamy wymierny efekt. Cała zaś reszta przypomina degustację próbki pokarmu, a nie obfity obiad.