Dokarmianie pszczół i wilgotność w zimowym gnieździe (12/2004)

Piotr Skubida

Według Bobrzeckiego (1976) stopień zawilgocenia gniazd zależy w dużej mierze od rodzaju pokarmu zostawianego na zimę. Stwierdził on, że największe zwilgocenie gniazd występowało w rodzinach zimujących na miodzie, najmniejsze zaś w grupach rodzin dokarmianych syropem cukrowym. Do podobnych wniosków doszedł Martynov (1947), który wykazał, że po przeróbce syropu cukrowego w organizmie pszczół zmniejsza się aktywność niektórych enzymów (m.in. dehydrogenezy, peroksydazy, inwertazy), z czym związane jest mniejsze zużycie pokarmu. Rodziny karmione jesienią cukrem miały mniej zawilgocone gniazda, a osyp w nich był o około 40% mniejszy niż w rodzinach zimowanych na miodzie. Ponadto cukier zawiera w porównaniu z miodem mniej składników mineralnych i nie tak szybko dochodzi do przepełnienia jelita prostego pszczół.

Zalecane w Polsce ilości pokarmu węglowodanowego na zimę zależą od typu ula i liczby plastrów obsiadanych przez pszczoły. Norma opracowana w Oddziale Pszczelnictwa ISiK w Puławach przewiduje 1,6 kg-2 kg zapasu na jeden plaster. Zapas ten obejmuje cukier dodany w syropie i miód, który w ulu pozostał. Według Pidka (1985) w czasie łagodnych zim istnieje możliwość zazimowania rodzin pszczelich na dawkach pomniejszonych o 15% w stosunku do zalecanej ilości zapasów zimowych, ale może zaistnieć potrzeba wiosennego ich uzupełnienia. Jak przeprowadzić ocenę stanu nakarmienia rodzin? Są na to dwa sposoby. Pierwszy, to liczenie ilości dodanego pszczołom w syropie cukru do czasu otrzymania przez rodzinę zalecanej dawki. W 1 litrze syropu półgęstego (3:2) zawarte jest 0,77 kg cukru. Po uwzględnieniu zapasu miodu, który pozostał w ulu, można łatwo policzyć, ile litrów syropu trzeba jeszcze dodać. Drugi sposób, częściej używany, to ocena zapasu w trakcie karmienia, a konkretnie stwierdzenie wypełnienia prawie w całości skrajnego plastra. Metoda ta wydaje się prostsza, ale jest bardziej pracochłonna.

Wśród pszczelarzy są także zwolennicy karmienia pszczół tak długo, aż przestaną one wybierać syrop z podkarmiaczek. Nie jest to metoda godna polecenia, gdyż powoduje zwykle przekarmianie rodzin, co nie jest wskazane. Wtedy prawie wszystkie komórki plastrów są wypełnione syropem i pszczoły na zawiązanie kłębu mają do dyspozycji jedynie uliczki międzyplastrowe.

W ostatnich latach pojawiają się problemy z całkowitym dostosowaniem się do norm określających zapasy, gdyż długie i dość ciepłe jesienie prowokują matki do wydłużania okresu czerwienia, a co za tym idzie, do sporego uszczuplania zapasów zimowych znajdujących się w ulach. Można próbować temu zjawisku zapobiegać poprzez wcześniejsze dokarmianie zimowe (do końca sierpnia) i podawanie jednorazowo większych dawek syropu cukrowego. Korzyści z wczesnego dokarmiania są niezaprzeczalne. Podawany syrop jest przetwarzany na zapas w wyniku odparowania z niego nadmiaru wody, a znajdująca się w syropie sacharoza jest rozkładana na glukozę i fruktozę. Obydwa te procesu chronią zgromadzony zapas przed fermentacją. Proces ten właściwie przebiega przy wysokiej temperaturze zewnętrznej. W tym czasie pszczoły szybko pobierają zwiększone dawki syropu.

Jeżeli po zakończeniu karmienia okazuje się, że konieczne jest wycofanie części zapasów, to plastry z zasklepionym zapasem najlepiej odebrać z ula i w odpowiednim miejscu przechować do wiosny do wykorzystania w rodzinach, które zbyt mocno uszczupliły swoje zimowe zapasy. Plastry niezasklepione można wstawić za matę, aby pszczoły mogły przenieść zapas do gniazda, co zwykle jeszcze w tym okresie uczynią.

Niektórzy pszczelarze prowadzą dokarmianie zimowe przy pełnej obsadzie plastrów w ulu, a dopiero po jego zakończeniu dopasowują gniazdo do siły rodziny i zabrane ramki z przerobionym syropem wstawiają za matę bądź w specjalnie przystosowane do tego wysokie dennice, aby pszczoły mogły przenieść zapas do gniazda. Czasami też kładą plastry na powałce w pozycji poziomej.

Wykazano, że w ulu poza obszarem zajmowanym przez pszczoły wilgotność względna latem waha się od 20% do 80%, zaś w części gniazdowej średnia względna wilgotność oscyluje na poziomie 40-60%. Wilgotność w ulu ma tendencje do wyrównania z wilgotnością zewnętrzną. W kłębie zimowym wilgotność względna sięga 50-80%, a wilgotność bezwzględna jest o 1-2 mg/litr wyższa niż powietrza na zewnątrz kłębu. Według Johanssona i in. (1979) w temperaturze 2-4oC wilgotność względna waha się od 70 do 85% w dowolnych częściach ula, do 80-89% w górnych. Autorzy ci podają również, że pszczoły utrzymywane w wilgotności względnej 25%, 51%, 75% nie wykazują różnic w długości życia, ale wilgotność 95% skraca tę długość o jedną czwartą. Zawartość pary wodnej istotnie różni się w granicach strefy zajmowanej przez pszczoły w porównaniu z przestrzenia wolną od nich (Eskov, 1983).

Na początku zimowania, przy temperaturze zewnętrznej w granicach 0oC bezwzględna wilgotność powietrza w rodzinach bez czerwiu jest na poziomie 10-20g/m3, co odpowiada wilgotności względnej w zakresie 38-70%. Największymi wahaniami wilgotności charakteryzuje się strefa przywylotkowa, w której nasycenie pary wodnej zmienia się w zależności od wilgotności zewnętrznej. Temperatura i wilgotność znacząco wpływają także na utrzymywanie się pary wodnej na ścianie ula przeciwległej do wylotka. Wilgotność powietrza w tej części gniazda często zwiększa się do stopnia nasycenia i przy obniżaniu się temperatury para wodna ulega kondensacji przechodząc w wodę lub szron. Kondensat taki może gromadzić się w dużej ilości nie tylko na dennicy i tylnej ścianie ula, ale także na ramkach. Odpowiednia wentylacja ula zapobiega gromadzeniu się wody, mimo znacznego zawilgocenia tych jego części. Mimo tak znacznej wilgotności, zawartość pary wodnej w okresie silnych mrozów spada wtedy do dziesiętnych części grama na 1 m3 przestrzeni powietrznej. Dopływ suchego, mroźnego powietrza do centrum kłębu powoduje obniżenie w nim wilgotności względnej i bezwzględnej. Vikla (1996) podaje, że powietrze okrążające kłąb przy temperaturze 10oC jest około 8,5 razy bardziej wilgotne niż powietrze na zewnątrz ula. Autor twierdzi, że taka duża wilgotność jest korzystna dla pszczół znajdujących się w kłębie, co pozostaje w przeciwieństwie do większości teorii na ten temat.

Według obliczeń Ravena (1989) średniej wielkości rodzina pszczela potrzebuje zimą około 40 g tlenu w ciągu doby. Jako rezultat dyfuzji poziom tlenu w ulu pozostaje w granicach 97% jego zawartości w powietrzu zewnętrznym. Taki poziom krążenia nie zapewnia zadowalającego usuwania wilgoci z ula nawet przy 70% wilgotności względnej. Najlepszym rozwiązaniem poprawy wentylacji byłby w tym przypadku pusty korpus wstawiony między dennicę a korpus zajmowany przez pszczoły (poduszka powietrzna). Jeszcze lepszym rozwiązaniem byłoby użycie dennicy w wersji żaluzjowej bądź osiatkowanej, co zwiększałoby strumień krążącego powietrza. Według Horna (1987) w takich warunkach matki rozpoczynają czerwienie później niż w ulach dodatkowo ocieplanych i wpływa to korzystnie na rozwój wiosennych rodzin.

Wielokrotnie porównywano w odniesieniu do wilgotności zimowanie rodzin pszczelich w ulach o ścianach pojedynczych z ulami o ocieplanych ścianach. Badania Bornusa (1974), Villumstada (1974), Zmarlickiego (1978), Marcinkowskiego (1987), Macicki (1989) wykazały jednoznacznie, że kondensacja pary wodnej i zawilgocenie gniazd, występowanie zjawiska pleśnienia plastrów, większy osyp zimowy oraz większe zużycie pokarmu miały miejsce w ulach o pojedynczych ścianach. W ulach takich zaleca się zimowanie z otwartymi dwoma wylotkami (dolnym i górnym) jednocześnie, a także umieszczenie nad gniazdami poduszek absorbcyjnych do wchłaniania nadmiaru wilgoci.

Fries (1982) w okresie zimowania stosował tzw. wentylacje górną, gdzie w jednej kombinacji wilgoć mogła wydostawać się przez perforowane ocieplenie i otwory w daszku na zewnątrz, zaś w drugiej nad perforowanym ociepleniem znajdowała się dodatkowo zawieszona przestrzeń w formie tzw. górnej poduszki powietrznej z ujściem za zewnątrz. Zaobserwował on, że górna wentylacja wpłynęła dodatnio na zmniejszenie zwilgocenia ula i małe występowanie pleśni. Według niektórych autorów pszczoły zimujące w ulach o zwiększonej wentylacji mają wiosną o 27,7% więcej czerwiu niż zimowane w ulach przygotowywanych tradycyjnie, a zwilgocenie gniazd zimą wpływa w konsekwencji na obniżenie zbiorów miodu o 15% i wosku o 11%.

Bardziej popularnymi i częstszymi metodami zapewniającymi właściwą wilgotność wewnętrzną ula i lepszy wiosenny rozwój rodzin jest zwiększenie wentylacji w każdej postaci oraz używanie poduszek powietrznych w okresie zimowania, co w rezultacie korzystnie wpływa na wysokość zbiorów w nowym sezonie pasiecznym.

Wykaz literatury dostępny jest w redakcji.

„Pszczelarstwo” - wiedza i doświadczenie.
Zrób z tego pożytek!

 ZAMÓW PRENUMERATĘ