Doktor Judym z Polanicy-Zdroju

Jerzy Gnerowicz

Doktor Józef Matuszewski, jeden z pionierów apiterapii 

Był naczelnym lekarzem Polanicy-Zdroju. Oddanym, takim, który podaje pacjentowi rękę, rozmawia i doradza; z tytułem doktora nauk wszech lekarskich. To dr Józef Matuszewski jako jeden z pierwszych w Polsce zwrócił uwagę na właściwości mleczka pszczelego. Polska apiterapia zawdzięcza mu pionierskie odkrycia dotyczące zdrowotnych właściwości mleczka.

Zainteresowanie doktora Józefa Matuszewskiego pszczołami sięga czasów dzieciństwa, odkąd zaczął pomagać w pasiece swojemu ojcu, który dzięki sprzedaży miodu gryczanego –całymi beczkami nabywanego przez żydowskich kupców – mógł kształcić syna. Własną pasiekę Józef Matuszewski założył na początku lat 30. minionego stulecia. Jako pszczelarz zasłynął znacznie później, bo dopiero pod koniec lat 50., gdy stał się jednym z polskich prekursorów apiterapii.

Urodzony 9 września 1900 roku w Jeziernej (dawne województwo tarnopolskie), po ukończeniu gimnazjum w Tarnopolu, rozpoczął studia na wydziale lekarskim Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, uzyskując w roku 1930 dyplom doktora wszech nauk lekarskich. Staż lekarski odbył w Żółkwi, po czym przeniósł się do Delatyna — miejscowości uzdrowiskowej w Karpatach Wschodnich, gdzie objął stanowisko kierownika zakładu solankowo-inhalacyjnego. W latach 1936—1937, w odległym o 9 km Jaremczu, zbudował nowoczesny zakład balneologiczny, wyposażony w 20 kabin kąpielowych, urządzenia do hydro- i elektroterapii oraz inhalatornie. Wprawdzie we wrześniu 1939 roku władze sowieckie ten zakład upaństwowiły, ale pozwoliły Matuszewskiemu kierować nim nadal. W okresie okupacji był kierownikiem ośrodka zdrowia i lekarzem domowym ubezpieczalni społecznej. 
W sierpniu 1944 roku, dostał się do obozu uchodźców pod Budapesztem, a do Polski powrócił latem 1945 roku. Początkowo zamieszkał w Krynicy, wkrótce – w 1946 roku –przeniósł się jednak do Polanicy-Zdroju, wybierając to miejsce spośród kilku zaproponowanych mu lokalizacji, gdyż dostrzegł tu aleje lipowe, nie bacząc, że nektarowanie lip bywa zawodne. To właśnie możliwość obcowania na co dzień z pszczołami ostatecznie przesądziła o wyborze miejsca do życia. W roku 1949 został ordynatorem sanatorium, specjalizującego się w leczeniu chorób układu krążenia. Z jego inicjatywy w 1950 roku w Polanicy-Zdroju powstało również sanatorium gastrologiczne. Mianowano go też kierownikiem przychodni uzdrowiskowej, a w 1954 roku powołano na stanowisko naczelnego lekarza uzdrowiska Polanica. Równolegle z pracą zawodową doktor prowadził działalność naukową. Jako człowiek obowiązkowy, pracowity i odpowiedzialny, z powierzonych zadań wywiązywał się sumiennie. Szybko zyskał autorytet w dziedzinie kardiologii i gastrologii. Codziennie po pracy w uzdrowisku pacjentów przyjmował również we własnym gabinecie. Pod jego domem parkowały samochody z rejestracjami całego kraju, a także z zagranicy. 
Rezultatami badań nad profilaktyką miażdżycy i zawału mięśnia sercowego dzielił się regularnie w licznych publikacjach oraz podczas zjazdów i konferencji. (Bibliografia jego tekstów, opracowana przez dr. Leszka Bargę z AM we Wrocławiu, liczy kilkadziesiąt pozycji). 

Trzecim kierunkiem zainteresowań naukowych doktora Matuszewskiego stało się mleczko pszczele — jego właściwości oraz możliwości stosowania w lecznictwie. 
Każdą wolną chwilę spędzał w przydomowym ogrodzie, doglądając 50 swoich pni. Twierdził, że nic tak nie regeneruje sił człowieka jak praca w pasiece. Z pomocy kolegów korzystał jedynie podczas miodobrania, przewozu pszczół na pożytki itp. Co roku zbierał ok. tony miodu, którego znaczną część sprzedawał. Jego znajomi mówili, że nigdy nie chorował. Kiedy pierwszy raz w życiu zdarzyło się, że zaniemógł – okazało się, iż stało się to trzy dni przed śmiercią.  

Józef Matuszewski należy do wąskiego grona prekursorów apiterapii w Polsce. Jest z całą pewnością jednym z pionierów pozyskiwania mleczka pszczelego. Aleksander Barczyk – wieloletni prezes Koła Pszczelarzy w Polanicy-Zdroju (zmarł wiosną 2021 roku), wspominając pracę doktora przed czterema laty stwierdził, że zaczynał od opracowania metody produkcji mleczka. Doradzał mu w tym prof. Leonard Weber, ówczesny kierownik Katedry Pszczelarstwa Wyższej Szkoły Rolniczej we Wrocławiu, który sztuki pozyskiwania mleczka pszczelego nauczył się w jednej z pasiek podczas pobytu we Włoszech. Obaj panowie znali się jeszcze sprzed wojny, ze Lwowa. Po wojnie Weber wielokrotnie odwiedzał przyjaciela w Polanicy i gdy tylko pozwalał mu na to czas, udawał się, jak mawiał: „na pogaduszki i szachy”. Obaj naukowcy, przekonani o zaletach terapeutycznych mleczka, na przełomie lat 50. i 60. w pasiece Matuszewskiego podjęli działalność – nazwijmy to – wdrożeniową. Z czasem pozyskali do współpracy grono pszczelarzy z Dolnego Śląska, a nawet Śląska Cieszyńskiego i spod Skoczowa. Matuszewski skupował od nich mleczko (także mateczniki wypełnione mleczkiem wraz z larwą, odzyskując mleczko w swojej pracowni), zamrażał je i przekazywał do liofilizacji w stacji krwiodawstwa we Wrocławiu. Bywały lata, że łączny uzysk mleczka sięgał nawet ok. 100 kg.  

Syn profesora Webera, Łukasz (absolwent Technikum Pszczelarskiego w Pszczelej Woli), który bywał w pasiece Matuszewskiego jako pracownik działu pszczelarskiego Wojewódzkiego Ośrodka Postępu Rolniczego we Wrocławiu był świadkiem, jak doktor porcjował liofilizat do fiolek zakupionych w jeleniogórskiej Polfie. W takiej postaci mleczko trafiało do pacjentów, którym doktor zalecał dzienną dawkę w ilości odpowiadającej wielkości ziarnka ryżu (w formie świeżej porcja ok. 100 mg mleczka), pod język, na pół godziny przed śniadaniem. Matuszewski sceptycznie odnosił się bowiem do pomysłu mieszania mleczka z miodem, twierdząc, że ludzki organizm najlepiej przyswaja liofilizat. Wówczas mleczko wnika do krwioobiegu przez błonę śluzową jamy ustnej, z ominięciem żołądka, którego soki trawienne niszczą niektóre enzymy. Kuracja powinna trwać 40 dni. Można ją powtarzać z 2–4 tygodniowymi przerwami. W przypadku osób starszych oraz chorób przewlekłych doktor zalecał 2—3 dawki dziennie. 

W ulotce autorstwa Józefa Matuszewskiego (zachowanej w archiwum Barczyka), propagującej mleczko pszczele, czytamy m.in., że powoduje ono wzrost „aktywności kwasów nukleinowych i syntezy enzymów — przede wszystkim cyklicznego monofosforanu adenozyny cAMP o zasadniczym znaczeniu w procesie pobudzania procesów życiowych normalizujących w komórkach przemianę materii”. Matuszewski uważał mleczko za wspaniałe lekarstwo na postępujące (wraz z wiekiem) starzenie się ustroju ludzkiego, spowodowane m.in. niedokrwieniem tkanki podścieliskowej, a także produkt wspomagający przemianę materii. Z wywiadów lekarskich, skrupulatnie przez niego prowadzonych, wynika, że 90 proc. pacjentów odczuło poprawę: samopoczucia, pracy serca, słuchu i wzroku, odporności na choroby infekcyjne, a także przypływ sił witalnych, wzrost sprawności fizycznej i umysłowej. Okazało się również, że mleczko ma działanie immunoregulacyjne w chorobach autoimunoagresywnych (marskość wątroby, wrzodziejące zapalenie jelita grubego, stwardnienie rozsiane, postępujący zanik mięśni). Przyjmowanie specyfiku korzystnie odbija się też na skórze, wielu pacjentów zauważyło bowiem poprawę jej elastyczności, gęstości oraz koloru.

Do lat 80. ubiegłego wieku willa Józefa Matuszewskiego przy ul. Zakopiańskiej w Polanicy była nieformalnym ośrodkiem myśli pszczelarskiej na Dolnym Śląsku. Doktor był bowiem współorganizatorem polanickich spotkań pszczelarzy, na których bywali m.in.: Leon Bornus, Jerzy Woyke czy Leonard Weber. Na emeryturę przeszedł w wieku lat 70., rezygnując jednocześnie ze stanowiska naczelnego lekarza uzdrowiska. Był jednak w pełni sił i nadal przyjmował pacjentów w swoim gabinecie. Jako członek wielu towarzystw naukowych, wieloletni prezes Towarzystwa Miłośników Polanicy, współpracownik redakcji czasopism „Balneologia Polska” i „Wiadomości Uzdrowiskowe” angażował się również w ochronę Polanicy przed uprzemysłowieniem i zurbanizowaniem. Uhonorowano go wieloma odznaczeniami państwowymi, regionalnymi i branżowymi. Zmarł 30 marca 1983 roku i został pochowany na polanickim cmentarzu. Na wniosek Towarzystwa Miłośników Polanicy część ulicy Zakopiańskiej otrzymała jego nazwisko. Od 2004 roku doktor jest też patronem miejscowego gimnazjum. 

W pamięci osób, które go znały Józef Matuszewski zapisał się jako człowiek niezwykle uporządkowany. Pozostawił po sobie bogate archiwum, w postaci notatek (zawierają m.in. uwagi nt. efektów podawania mleczka), wywiadów lekarskich oraz ewidencji pacjentów (bywało, że dziennie przyjmował 30 osób). Nie mnie, pszczelarzowi, ustalać, ile we wnioskach z doświadczeń i obserwacji doktora Józefa Matuszewskiego prawdy. Ale przecież mleczko pszczele jest ciągle uznawane za jeden z produktów ważnych w apiterapii. Dlaczego zatem w Polsce nie prowadzi się jego kontraktacji i skupu, podczas gdy jeszcze niedawno spółdzielnie pszczelarskie skupowały rocznie ok. 2 t tego produktu? Weźmy zatem, pszczelarze, tę sprawę w swoje ręce. Mamy wprawdzie organizacje branżowe, ale wydaje się, że do tego rodzaju działań nadal jesteśmy jeszcze słabo przygotowani. Gdzieś w archiwach spoczywają receptury poznańskiej Okręgowej Spółdzielni Pszczelarskiej, zawierające tajniki przetwórstwa mleczka pszczelego. Mój przyjaciel ze Stanów Zjednoczonych, pszczelarz, dr Robert B. Brooks, poinformował mnie przed kilku laty, że tamtejsze przedsiębiorstwa, zajmujące się obrotem produktami pszczelimi, importują spore ilości liofilizowanego mleczka z Chin. 

Tymczasem odnoszę wrażenie, że strategia polskiego lobby pszczelarskiego, np. dotycząca reklamy produktów pszczelich, prawie nie istnieje. Czy jednak nadal tak musi być? Może warto zmienić tę sytuację? Jest nas w kraju, pszczelarzy, przecież kilkadziesiąt tysięcy! I nadal mamy grono sympatyzujących z nami przedstawicieli świata nauki. Jako działacz, zarazem publicysta, nie tracę nadziei, że ziarno posiane na polu apiterapii przez dr. Matuszewskiego, a potem pielęgnowane przez współczesnych Judymów apiterapii: Artura Stojkę, Ryszarda Czarneckiego, Bogdana Kędzię i innych lekarzy, wyda plon, o jakim marzyli pionierzy. W końcu – jak mawiał Hipokrates – zasadniczą siłą sprawczą procesu leczniczego powinny być siły natury.

„Pszczelarstwo” - wiedza i doświadczenie.
Zrób z tego pożytek!

 ZAMÓW PRENUMERATĘ